Moją pierwsza lustrzanką cyfrową była Konica Minolta Dynax 5D. "Mała Lady" byłą ze mną przez niecały rok; podróżowała po północnej Szkocji, wędrowała po polskich górach, a na koniec... utonęła w jednym z jezior na Pojezierzu Lubuskim.
Uwielbiałem ten aparat. Po zabawie z lustrzankami analogowymi i kompaktem Canona to był zupełnie inny wymiar fotografii. Robiła naprawdę ładne zdjęcia, nawet z kitowym obiektywem MAF DT 18-70/3.5-5.6(D). Świetna ergonomia, niezły wyświetlacz, stabilizacja matrycy, czyli miała wszystko, a nawet więcej niż potrzebował amator parę lat temu. Aparat wpadł do wody, po czym trafił do serwisu, który zaoferował mi zwrot pieniędzy!!! To chyba zdecydowało, że pozostałem wierny marce (która wtedy przechodziła już w ręce Sony) i szybko w moje ręce trafił Sony A-100, czyli tak na prawdę nieco zmodyfikowana i ulepszona wersja "Małej Lady". Tę puszkę mam do dzisiaj, choć rzadko już robię nią zdjęcia...
KM Dynax 5D + MAF18-70/3.5-5.6 ISO 200 35 mm, f/5,6, 1/160 s, +1EV, Program: Landscape |
Zdjęcie ze szkockiego wybrzeża Morza Północnego robione "Małą Lady"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz